Strona:Zygmunt Hałaciński - Złośliwe historje.djvu/104

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Serce mi się ścisnęło. Podhodzę i głaszcząc ją pod brodę, mówię:
— Jedz...
— Bóg zapłać!
— Biednaś?
— Nieszczęśliwa!
— Będziesz biedniejsza!
— Nie będę!
Pocałowała mnie w rękę i znów usiadła, podparłszy głowę, zadumana i smutna.
Djabli nadali z tym cybuchem, znowu się zatkał. I tytoń jakiś kiepski teraz sprzedają, mokry, gorżki i drogi. Ciąg, dmuchaj, ani rusz! ani jednego dymka. Ale podatki płać! bo jak nie, to ci krowy z obory zabiorą. I po co — pytam się — mamy posłów swoich we Wiedniu?
A Nastka, jak nie je, tak nie je, — siedzi wciąż podparta i duma...
Wobec takiego mokrego tytoniu nie mogą się podnieść stosunki ekonomiczne w kraju. A Koło Polskie jak siedziało, tak siedzi cicho i ani myśli z powodu tego robić obstrukcji w parlamencie, a ty szlachcicu łykaj gorżki dym, który ci gardło ściska i oczy pali. — Zresztą... co mnie parlament obchodzi?
— Ba! musi mnie obchodzić! Jestem obywatelem kraju, dobro jego leży mi na sercu, z jednostek tworzy się rodzina, a z rodzin społeczeństwo. A ja pragnę dobra społecznego!
A Nastka nic do ust nie wzięła, pomimo, że wyżynki się już kończą.
A widocznie że się kończą, bo raz wraz ktoś mlaśnie mnie w rękę, ściskając równocześnie za kolana.
— Ano, Bóg z wami!

∗                    ∗

W jesiennej kadencji wylosowany zostałem na sędziego przysięgłego.
Jestto jedna z tych przyjemności obywatelskich, które idą w parze z ratami bankowemi, asekuracyjnemi, egzekucjami i t. p. utrapieniami.