Strona:Zweig - Amok.pdf/206

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przez cały wieczór potem myślałam o Tobie, jeszcze zanim Cię zobaczyłam. Sama posiadałam tylko kilka tanich książek, oprawnych w wypłowiałą tekturę, lecz książki te kochałam ponad wszystko i wciąż na nowo je odczytywałam. A teraz myślałam ciągle, jakim musiał być ów człowiek, który miał i znał tyle cudnych książek, który umiał tyle języków i był taki bogaty i uczony zarazem!.. Rodzaj nadziemskiej czci łączył się we mnie z pojęciem tylu książek. Starałam się wyobrazić sobie Ciebie: byłeś starcem w okularach, z długą białą brodą, podobnie, jak nasz profesor geografji, tylko o wiele lepszym, piękniejszym, łagodniejszym — nie wiem dlaczego już wtedy, kiedy jeszcze myślałam o Tobie, jako o starym człowieku, byłam pewna, że jesteś piękny. Wówczas, tej samej nocy śniłam o Tobie po raz pierwszy, nie znając Cię jeszcze.

Nazajutrz wprowadziłeś się, ale mimo, że Cię wszędzie wypatrywałam, nie udało mi się zobaczyć Ciebie, to zwiększyło tylko moją ciekawość. Nareszcie trzeciego dnia zobaczyłam Cię — i jakże wstrząsająca była dla mnie ta niespodzianka!.. Byłeś zupełnie inny, tak daleki od dziecinnego obrazu „Boga-Ojca”... wymarzyłam sobie Ciebie, jako starca w okularach, a naraz przyszedłeś taki — taki, jakim jesteś dziś jeszcze, zawsze ten sam, po którym lata przechodzą bez śladu. Miałeś na sobie jasno bronzowe sportowe ubranie, i biegłeś po schodach niezrównanie lekko i zgrabnie, jak młody chłopak, po dwa schody naraz. Kapelusz niosłeś w ręku i zobaczyłam, ze zdziwieniem nie do opisania: Twoją młodą, ożywioną twarz i jasne włosy;

202