Strona:Zofja Żurakowska - Trzy srebrne ptaki.djvu/68

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A potem poprosił Sylwję, żeby mu pokazała proroctwo, więc ja się bałam. Ale ona wcale się na mnie nie gniewała, tylko popatrzała pogardliwie. Pomimo to poszła do wieży i przyniosła proroctwo.
A myśmy zaraz sobie z Lidją poobcinały robrony, bo jeżeli wszystko się skończyło i wyjedziemy w świat, to musimy być modnie ubrane, prawda? Ten porucznik był strasznie miły i cały wieczór bawił się z nami w takie gry, o których nie miałam pojęcia. Okropnie śmialiśmy się wszyscy — dziadzio także.
Jeszcze mogłabym ci masę rzeczy napisać, ale już mi się znudziło. Sylwja i Lidja też bardzoby chciały do Ciebie napisać, tylko że im się strasznie nie chce, więc tylko powiedziały, że Ciebie ściskają. I ja także.
Twoja, kochająca Cię, z poważaniem

Aglae

PS. Nie napisałam o najważniejszem. Że teraz dziadzio zaraz nas odwiezie na pensję, żebyśmy się tam wszystkiego nauczyły. Choć Lidja mówi, że i tak już wszystko umie, ale myślę, że ona się myli. A potem już będziemy wszędzie jeździć i chodzić, i zamąż powychodzimy. Ale to najdziwniejsze, że Sylwja nie chce.