Strona:Zofja Żurakowska - Trzy srebrne ptaki.djvu/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czas zrozumiał, że prababka Bieta pisała w proroczem jasnowidzeniu. Więc uczynił tak, jak rozkazywała. A potem, kiedy trzy trony naprawdę «zapadły do piekieł», a kraju naszego odmieniła się «perspektywa niewoli» — już nie miał żadnych wątpliwości. I wierzymy, że do końca wypełnią się słowa proroctwa.
— I... i teraz czekacie na trzy srebrne ptaki? — zapytał Krzyś.
— Tak — przyznała Sylwja, patrząc na złoty rąbek zachodzącego słońca.
Krzysztof westchnął głęboko. «Trzy srebrne ptaki, które nad wieżą twoią przelecą»? — Nie lubił przeczuć i nie miał zaufania do jasnowidzów. — Czysty i przekonywujący głos Sylwji, czytającej proroctwo, na chwilę zmusił go do wiary, a przyczynił się do niej także urok tego pokoju, którego oczy ogarniały widnokrąg całkowity, w czerwieni zachodzącego słońca skąpany.
Lecz teraz na nowo zbudziła się w nim niechęć do spraw, przekraczających ludzką zdolność myślenia.
— Upadek wrogów i odrodzenie Polski przepowiadali wszyscy ci, którzy gorąco tego pragnęli. Jak się czegoś bardzo chce, to się w to wierzy — zauważył nieśmiało.