Strona:Zofja Żurakowska - Trzy srebrne ptaki.djvu/54

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— A poco graczom karty, które wygrywają? — zapytała pełna pobłażliwej wyższości.
Przez sekundę chciał Krzysztof wyjaśnić tę kwestję — ale się powstrzymał. Poco tym dziewczynkom wiadomość, że gra się o pieniądze, nie o karty? Czyż tysiąc innych rzeczy, stokroć ciekawszych i ważniejszych, nie jest dla nich tajemnicą i zagadką?
Ogarnęło go rozczulenie i litość. Tyle się rzeczy dzieje na świecie — zdumiewających, radosnych, dziwnych, wielkich! a one, zamknięte tu, za trzema murami, o niczem nie wiedzą — nie biorą żadnego udziału w życiu ogółu!
— Jabym tak nie wytrzymał — mruknął przez zęby.
Nie zapytały — czego?
Lidja powiedziała z ironicznym uśmieszkiem:
— Gdybyś musiał, tobyś wytrzymał.
Ale Aglae zaprotestowała z zapałem:
— Nie wytrzymałby napewno, napewno! Uciekłby i już!
Lidja wzruszyła ramionami.
— To dlaczego nie uciekasz? — zapytała lekceważąco.
— Bo jakże mogę, kiedy dziadzio nie pozwala! — jęknęła ze łzami w oczach.