Strona:Zofia Dromlewiczowa - Szalona Jasia.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

na wsi, nie mogłabym się obyć na stałe bez wsi, bez lasu zwłaszcza.
— Tak, ty możesz zostać inżynierem.
— Tybyś też mogła, gdybyś chciała.
— Ale nie chcę, ale nie chcę! — zawołałam przerażona. — Wiesz przecież, że matematyka przejmuje mnie wstrętem niesłychanym. Rysować także nie umiem.
— A więc czem będziesz, Jasiu? — zapytała Hala poważnie.
— Nie wiem, nie wiem.
— Nie rozumiem tego. Masz już lat prawie piętnaście. Jak można w tym wieku nie wiedzieć jeszcze czego się pragnie! Rozumiem gdybyś była nieinteligentną, głupią, to co innego. Ale tak!
— Nie wiem, doprawdy. Wciąż pragnę czegoś innego. Niekiedy myślę, że byłoby dobrze nauczyć się poprostu ogrodnictwa.
— Dlaczego ogrodnictwa? — rozłościła się Hala.
— Tak, Halusiu, właśnie ogrodnictwa. Już widzę, jak podlewam kwiaty z wielkiej, zielonej polewaczki, o zachodzie słońca.
— Wybrałaś sobie śliczne zajęcie.
— A co, może nie lubisz podlewać kwiatów, może nie robisz tego z zapałem co wieczór?
— Owszem, takie zajęcie poboczne, ale przecież nie cel życia i dążenie w przyszłości.
— Strasznie jesteś mądra i poważna, Halu — śmiałam się.