Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/62

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To szaleństwo Tomaszu.
— Tak zawsze się mówi gdy ktoś chce dokonać, czegoś niezwykłego.
— Ale Tomku, przecież sam mówiłeś, że ten człowiek wzniósł się tylko na chwilę w górę a potem upadł.
— Widocznie miał źle skonstuowane skrzydła.
— Skąd wiesz o tem?
— Logika nakazuje mi tak myśleć.
— A skąd wiesz, że potrafisz wymyśleć coś lepszego.
— Czuję to.
— Czy chcesz się zabić?
— Nie, chcę tylko urzeczywistnić moje marzenia.
— Twoje marzenie jest, aby zostać lotnikiem.
— Nie, to znaczy chcę fruwać w powietrzu ale przecież niekoniecznie muszę to czynić przy pomocy aeroplanu. Mogę sam wymyśleć coś lepszego. Chcę być lotnikiem, ale także wynalazcą.
— Najprostsze byłoby uczyć się porządnie, a potem dostać się do szkoły lotniczej.
— Och Asiu, nie przypuszczałem nigdy, że jesteś aż tak trzeżwa i prozaiczna.