Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cisza i ciemność, zrobiło jej się jakoś nieswojo i zaczęła rozmyślać o domu.
— Co oni teraz robią? — zastanowiła się. — Zygmuś napewno już śpi. Mamusia pewnie myśli o mnie, ojciec czyta, a Janek, jeżeli jest w domu, to pewnie kreśli swoje plany. Muszę mu napisać, że tu wszyscy o nim wiedzą, a Tomek zupełnie jest zwarjowany na tym punkcie.
Asia uśmiechnęła się do siebie, myśląc o Tomku — Tomaszu.
Muszę jutro napisać obszernie do Janka — postanowiła i wydawało jej się, że widzi w ciemności, przed sobą uśmiechniętą twarz brata. Zawsze, gdy był w Warszawie wchodził wieczorem do pokoju śpiącej Asi. Obudzona jakimś nieostrożnym ruchem, Asia spostrzegała nachyloną nad sobą jasną głowę brata, który co wieczór przychodził jej mówić dobranoc.
Uśmiechnęła się do tego wspomnienia i przypomniała sobie owe czasy, gdy była zupełnie jeszcze małą dziewczynką, a Janek sadzał ją sobie na kolanach i opowiadał najrozmaitsze bajki. Wydawało jej się wtedy zawsze, że on sam jest bohaterem, który wszystko potrafi, wszystko zdobędzie i nikogo się nie obawia. Pisano przecież o nim w gazetach, mówiono