Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/155

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bardzo ładny obraz — westchnęła Asia.
— Pyszny jest ten Mix — zachwycał się Tomek. — Chciałbym być takim cowboyem.
— O, zbyt prędko zmieniasz upodobania — zauważyła Asia.
— Nie zmieniam wcale, ale to musi być bardzo przyjemnie cwałować na takim pięknym koniu, przez lasy i stepy, ratować nieszczęśliwych, zwyciężać złych.
— Przecież to nie jest naprawdę, a tylko w filmie.
— Tak, to prawda.
— Chodźmy już, Tomku.
— Chwileczkę jeszcze. Chciałbym rozejrzeć się po kinie. Wiesz Asiu, to bardzo ładne kino.
— Bo to jedno z najładniejszych kin Warszawy.
— Wogóle bardzo mi się podoba ta Warszawa — westchnął Tomek.
Było to zdanie, które w ciągu ostatniego tygodnia powtarzał Tomek bardzo często.
Znał wprawdzie Warszawę, był już dwa razy, ale miało to miejsce przez kilku laty i Tomek nie przypominał sobie miasta dokładnie. Teraz zaś zachwycało go wszystko.