Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygody Aneczki.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   36   —

zatem ciemność panująca w ogródku wydawała jej się teraz czemś nieprzyjemnem, a nawet strasznem. Wydawało jej się, że będzie tak czekać niewiadomo jak długo, że nikt jej nie spostrzeże i że już na zawsze zostanie tu, na stopniach podczas ciemnej i chłodnej nocy. Potem pomyślała Aneczka, że może niania zajrzała do jej pokoju, zauważyła, że dziewczynki niema i zmartwiona, nie wie co się z nią stało.
— Ale pewnie poszłaby mnie szukać do ogródka — pocieszyła się po chwili.