Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Biedactwo.
— Dziewczynka taka chuda, aż strach bierze patrzeć.
— Pewnie wygłodzona.
— Ktoby się spodziewał czegoś podobnego?
Nie wszędzie jednak toczyły się rozmowy w tym tonie.
— Dzielna dziewczyna! — zachwycała się żona lekarza.
— Doprawdy, czyn godny podziwu.
— Tylko młodzież posiada podobny zapał.
— Państwo się tem zachwycają? — zapytała kwaśno siostrzenica aptekarzowej.
— Naturalnie.
— Ale jednak jest to trochę ekstrawaganckie.
— Ekstrawaganckie być może. Ale jednak dopęli swego. Biedni cyrkowcy, którzy nie mogli się doczekać dziesięciu widzów mają dziś przepełnione przedstawienie.
— Tak, to prawda.
— I dlaczego? Bo się do tego zabrało z zapałem trzech chłopców i dwie dziewczynki.
— Doprawdy, ta mała jest urocza.
Takie i tem podobne rozmowy prowadziła