Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/49

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Właśnie dlatego, bo jest nieznośne. Nie można przecież pozwolić, aby taka dziewczynka, jak Karolinka, męczyła się z chłopakiem, który poprostu jest rozpieszczony i korzysta z tego, że nikt nie umie się do niego zabrać należycie.
— A ty potrafisz?
— Zobaczymy.
— Przepraszam was bardzo, — rozległ się głos Karolinki, — ale nie mogłam go znaleść. Myślałam, że schował się w pokoju Teresy, gospodyni, bo on lubi u niej przebywać, więc tam poszłam, ale niema go nigdzie.
— A czy Jaś wychodzi sam po za obręb ogrodu?
— Nie, jest ostatnio zbyt leniwy na to. Nie chce mu się.
— Przekonana jestem, że siedzi gdzieś w pobliżu.
— To też możliwe. Pewnie schował się na jakimś drzewie, a potem zeskoczy z niego. Ale trudno, nie będziemy go szukać. Kto chce jeszcze poziomek?
Zapomnieli zupełnie o Jasiu, rozmawiając z ożywieniem o najrozmaitszych sprawach, przy-