Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
ROZDZIAŁ TRZECI.

Siedząc przy stole, nakrytym do podwieczorku, wołali Jasia, który się nie zjawiał.
— Jasiu! Jasiu! — wołała błagalnym głosem Karolinka. — Jasiu, chodź na podwieczorek, lubisz przecież poziomki ze śmietaną.
— Jasiu! — wołał, rozmyślnie piszczącym głosem, Antoś. — Jasiu, ukaż się, zjaw się, racz spożyć dary Boże.
— Jasiu! — pomagała Janka, — czekamy na ciebie!
— Jasiu! — krzyknął tubalnym głosem Ludwik, — a to smarkacz dopiero! — dodał po chwili, gdy wszystkie nawoływania okazały się bezskutecznemi.
— Przepraszam cię, Karolinko, że tak mówię, ale doprawdy, twój Jaś jest porządnie rozpieszczony.
— Ja wiem o tem, niestety, i wciąż robię sobie wyrzuty, że to moja wina, że widocznie nie umiem wychować go, jak należy.