Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

oraz przeczytawszy niezliczoną ilość razy o nagrodzie, którą wzięła „Radość życia“.
Usiedli na ławce, przy mostku.
— Widzicie, jak tu ładnie w nocy. Ciemno, wokoło cichuteńko, tylko ten mostek bieleje z oddali. Widzicie, księżyc wysuwa się z za chmur, oświetla cienie drzew, usiłuje przedostać się swym blaskiem poprzez zieloną rzęsę wody.
Siedzieli w milczeniu.
Potem Karolinka przypomniała sobie jak przed godziną siedziała w tem samem miejscu, nieszczęśliwa, samotna i smutna.
Teraz wydawało jej się, że cały świat przepełniony jest tą samą radością, jaką odczuwała, siedząc pomiędzy Janką, a nad wyraz uprzejmym tego dnia, Antosiem, patrząc na Jasia, który szeptem opowiadał Ludwikowi raz jeszcze, jak odnalazł skrytkę i wiedząc, że Janka za jej fotografję otrzymała nagrodę.
— Właściwie, to szukamy przygód — powiedziała głośno, — a czyż nie jest najpiękniejszą przygodą, że właśnie tyś dostała nagrodę.
— Wcale się tego nie spodziewałam.
— Nasze przedstawienie cyrkowe też było właściwie przygodą — zauważył Ludwik.