Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ich miny, gdy się dowiedzą, że naprzekór wszystkiemu znaleźli właśnie skarb i to taki, który owiany był romantyzmem bohaterstwa i miłości.
— Pojedźmy do nich, Karolinko — prosił Jaś.
— Nie, to niemożliwe.
Karolinka miała zamiar opowiedzieć Jasiowi o wszystkiem, gdy nagle Jaś zawołał:
— Słyszę turkot, ktoś przyjechał.
I podbiegł do okna.
— To właśnie oni — wykrzyknął — zupełnie jakby się domyślili.
Pędem zbiegł na dół. Karolinka schodziła dużo wolniej.
Lecz już naprzeciw niej biegła Janka.
— Karolinko, czy wiesz co się stało? Ojciec przywiózł wieczorną pocztę. Dostałam pierwszą nagrodę na konkursie.
— Dostałaś nagrodę?
— Tak, dostałyśmy nagrodę. Wiesz, za jakie zdjęcie? Za twoje; patrz, czytaj.
I Janka nieprzytomna z radości, pokazywała gazetę, w której było wyraźnie napisane, że pierwszą nagrodę jury przyznało fotografji pod tytułem „Radość życia“, godło „Przygoda“.
— Ach, Janko, jaki dziś jest szczęśliwy dzień.