Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Bukowiecka - Michałek.djvu/32

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   28   —

munt dawno umarł, umarł właśnie syn królewski Władysław, który ojcu pomnik postawie kazał, co go jeszcze i dziś w Warszawie oglądać można. Gospodarzem i królem polskim był za czasów, kiedy żył Michałek, drugi syn króla Zygmunta, Jan Kazimierz. Mówiono o Janie Kazimierzu, że dobry i miłosierny jest pan, jak na monarchę przystało, tylko bardzo nieszczęśliwy, bo wciąż wojować musi, a szlachta poniektóra mało go sobie waży.
— To czemu tym hardusom nie każe król łbów pościnać? — powiedział raz Michałek do opiekuna, ale Piotr zgromił chłopaka za zuchwalstwo:
— Koszulę ci jeszcze w zębach nosić, nie byle co powiadać — ofuknął zgorszony. Gniew zakrystyana małe jednak na wychowanka sprawił wrażenie, bo Michałek kochał króla Jana Kazimierza. Małoż to proboszcz nauczał przy każdem kazaniu, jak Polak w wielkiem poszanowaniu mieć powinien swojego monarchę, który jest ojcem całego narodu, a zaś ojczyzna matką nam być powinna.
Słuchał Michałek słów księdza, i rozgrzewała mu się dusza od jego nauk, niby od miłosiernego słońca, które wiosną smutną ziemię cieszy. Bo, jak zwyczajnie każdemu sierocie, smutno bywało nieraz chłopcu, choć z łaski zakrystyana nigdy ani wielkiego głodu, ani ostatniej poniewierki nie zaznał. Zwyczajnie jednak