Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/201

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

milczący, ponury, o niemile wśród nich — i tak zawsze — spłoszonych myślach, zdolny tylko powierzchnią mózgu doraźnie natręctwami myśleć — — idiotyczne to wszystko!
Pani wiceprezesowa paple dalej:
(— teraz to już Cyprjan nadsłuchuje uważniej —)
— aż ci tu wchodzi starsza pani — czy ja wiem, sześćdziesiątka jak nic, dwa, trzy po, wiem ja, — jak się okazuje klientka i przyjaciółka Lei; o tym, o owym, o tamtym — wygadana nieprawdopodobnie, gęba się jej nie zamykała; — „a pani łaskawa, skąd?“ — do mnie — ja mówię, że tak a tak, stąd i tak dalej: „to pani blisko pana Cyprjana Fałna?“ — mówię: „blisko“, ale już tego nie mówię, że szwagierka rodzona, poco, lepiej, myślę sobie, przemilczeć, na wszelki wypadek; a ona: „pani zna państwa Fałnów?“ — „znam, mówię, doskonale“; „to pani tam zastanie, pani pewno wraca do siebie?“ — „a tak“ — „no to zastanie tam pani moją córeczkę najstarszą, pułkownikową Emilię Tarczowską, ona tam właśnie mieszka; z Fałnami to po prostu stara, zażyła przyjaźń; pisklę moje kochane, mąż ją, widzi pani, porzucił, powiedział idź, wynoś się, zabieraj dzieci, ciągłe, powiada szlochy i fochy, awantury i histerie, moja pani!, — dzieciaki, są teraz u nas, a ona wyjechała na letnisko, odpocząć, przyjść do siebie, bo to się w tym roku stało, radziliśmy z mężem, może Zakopane, a może byśmy się na Szwajcarię jakoś zebrali, bo biedactwo chore z tego wszystkiego, a ona nie i nie tylko tam chciała — ażem jej też powiedziała, bo to człowiek doświad-