Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 1 (bez ilustracji).djvu/373

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

u końca eksperymentu — udanego, myślę, eksperymentu —
— cóż takiego, panie doktorze? — pytają wszyscy, choć wszyscy wiedzą, że to ta świnia —
— no, ze świnią —
Z tym to była cała historia; żył nią przez dobrych kilka tygodni cały świat lekarski szpitala; i ta seperatka też.
Szło o to aby dla celów leczniczych, dalszy ciąg insulinicznych odkryć, uzyskać świeży sok żołądkowy. Zoperowano więc świnię, mówiąc po laicku, przebito jej dziurę do żołądka; — powieszono ją na szerokich pasach, jak to się czasem widuje w pismach, gdy n. p. konie ładują na okręt, konie albo wielbłądy, a nawet słonie — i pobudzając jej apetyt, a przez to silne wydzielanie się soku żołądkowego — ściągano go dreną gumową przez ten otwór właśnie do probówki.
— świnia czuje się znakomicie, dbam o nią jak o własne dziecko —
Nering natchniony materialistycznym poglądem na świat, a zarazem altruizmem — zapytał:
— a jakże to jest, z jej odżywianiem — ? — zamajaczał mu w zaroślach myśli kapitalistyczny wyzysk: ta dziura w żołądku; (natychmiast zresztą uznał to za głupstwo —)
— tamponujemy na ten czas otwór i wszystko w porządku, żre i trawi doskonale —
Cyprjan sięgnął po papierosa; wpatrzony zezem w płomyk zapalniczki zobaczył, pomiędzy ogniem a wysmykującymi się z gilzy żółtymi włosami tytoniu, szramę i pościągane fałdy zrostu na brzuchu