Strona:Zdzisław Kamiński - W królestwie nocy.pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ganie ciebie, wtedy, gdy byłeś w tej twojej szalonej furyi, wtrącił cię w nieszczęście. Był to z pewnością akt zemsty za to, żeś mnie uwiódł, czego mu zresztą dziś za złe zupełnie nie biorę. Ale on z ciebie zrobił zbrodniarza, więc on winien ci także podać rękę pomocną. — No, odpowiadaj, cóż ty na to?
— Nic — rzekł Szarski smutnie — myślę tylko, że jeżeli Dirrer, o czem się przekonałem, podstawiał mi wszędzie nogę, rozgłaszając, żem prosty zbrodniarz, to przedewszystkiem sam mnie przyjąć nie ze chce.
— A ja ci mówię, że zechce! — rzuciła Liza wyniośle — on mi tego odmówić nie będzie w stanie.
Szarski zachował się w obec tej wiadomości zupełnie obojętnie. W udanie się misyi z góry nie wierzył. Chętnie byłby przyjął posadę i od samego dyabła, gdyby mógł przez nią uzyskać spokój t. j. byt zapewniony bez troski o przyszłość, czuł, że go to życie bez jutra gnębi, łamie i wkrótce zupełnie siły mu starga.


∗                    ∗

Liza wróciła ze swej misyi ogromnie zadowolona. Dirrer ją przyjął nadspodziewanie dobrze, ach, jak ją przyjął! Jak się szczerze ucieszył, ile jej komplementów nagadał. — Mówił, że nigdy się nie spodziewał, by ona po tylu przejściach tak jeszcze dobrze, tak młodo wyglądała...
— Mogła pani mieć los inny — zakończył patrząc na nią z łagodnym wyrzutem, jakby chciał jej przypomnieć pamiętną przeszłość i to także, że ona winę całego swego nieszczęścia ponosi.
Liza nie ze wszystkiego zwierzyła się mężowi. Oznajmiła mu w krótkości, że Dirrer przyjął ją dobrze, co