Strona:Zbigniew Uniłowski - Pamiętnik morski.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tu przyjaciół pan nie znajdziesz, człowiek oderwany od kraju spadla się szybko, nabiera fikcyjnego poczucia pewności siebie a gdzieś od środka gnębi go poczucie nieprzynależności. Zresztą napiję się z panem.
Nalewam mu, i w tej chwili przysiada się pan De. Jest podenerwowany wygraną dwustu milreisów. Napełnia sobie szklankę i zwierza się, że jest w rozterce, bo nie wie, czy grać dalej czy zaprzestać. Malarz smutnieje i nagle odchodzi. Nigdzie spotkanie z rodakiem nie sprawiło mi przyjemności, ale przecież ten wypisywał wiersze na moją cześć i płakał, kiedy mu opowiadałem o zimie w Polsce. Cóż, u pioruna — taka nagła zmiana uczuć!
— Idziemy na dancing! — proponuję energicznie poruszonemu wygraną panu De.
Pójdzie. Kiwam na kelnera i chcę płacić za cztery whisky, ale sympatyczny garson nie chce przyjąć pieniędzy, powiada, że jesteśmy gośćmi kasyna. Nie, to nie! Daję mu niezły napiwek, i ruszamy do budynku naprzeciw, gdzie zajmujemy stolik tuż koło parkietu. Na ścianach wymalowany jest zimo-