Strona:Zbigniew Uniłowski - Dwadzieścia lat życia t1.djvu/199

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szłość, przyszłość, z rąk a takżesamo grafologia... przyjmuje od siódmej rano do jedenastej wieczór... Pokaż! Linię tu masz jedną taką... Rany Jezusa... życie ci się rwie, ale do arytmetyki posiadasz niebywałe zdolności i do płci żeńskiej szczęście... O! już moja osiemnastka! Muszę jechać, bo mi same gnaty i zwietrzałe piwo zostawią! Przyjmij życzenia wszelkiej pomyślności...
Oddalał się Franek na platformie tramwaju, imponujący swoją werwą i dorosłością, oraz prostym i niepogardliwym stosunkiem do chłopca. Krzyknął jeszcze: „Jak wyczytasz w gazetach o mojej karierze, to przyjdź na darmowy seans, już ja ci tak powiem, że życie całe będzie dla ciebie bajką i proste jak grajcarek!“... Kamil machał do niego ręką, był wzruszony, sam nie wiedział dlaczego przykre mu jest to rozstanie; mógłby rozmawiać z Frankiem godzinami, działał na niego.
Janek stał w bramie i palił wspaniałego „piedmonda“. Wdałem się tu w rozmowę z jednym oficerem, zapytał mnie gdzie jest Podwal i za informację poczęstował mnie tym amerykanem. Co to za wariat, co ci łapę oglądał? Ktoś mu lipo fest podfanarzył... Chodź na górę, bo już był dzwonek... obraz ostatni i piąty, ludzie opuszczają kąty...“
W niewielkiej salce kinematografu siedzący w pochyło biegnących rzędach krzeseł tłum tupał w podłogę i gwizdał. Mężczyźni tu i ówdzie obejmowali poprzez poręcze krzeseł swoje towarzyszki, słychać było szelest rozwijanych cukierków, i trzask suszonych pestek dyni. Publiczność się niecierpliwiła, spozierając po sobie taksująco. W końcu zgasło światło, z otworu w tylnej ścianie strzeliła w ekran smuga seledynu, płótno po-