Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nader osobliwych, — tylko miej gospodynię na względzie — jest to baba o dość osobliwej właściwości, mianowicie wróży, — tak mruku — może ci co wywróży, tja.
Sojusz się wzbraniał, ale Newral tęgi chłop, przemocą wpakował go do taksówki i po kilkunastu minutach naciskał zżółkły guziczek od dzwonka, a Sojusz stał zbliska i drżał.
Kobieta, która zjawiła się w przedpokoju aby ich powitać, uczyniła na Sojuszu tak niesamowite wrażenie, że począł się szarpać za lewe ucho, co oznaczało u niego silne zaniepokojenie. — Tak, Pani Lammemi chodziła na paluszkach, trzymając swe pulchne rączki w sposób przypominający bożka chińskiego, — nie kiwała jednak głową, swą wspaniałą głową, otoczoną gęstą mgłą włosów, których koloru określić nie możemy. — To się tylko jeszcze powie, że jej biała twarzyczka, z oczkami jak dwa miętowe cukierki, była maleńką plamą na tle tych właśnie włosów.
Śmiała bestja i bywalec z tego Newrala, — jak to poufale trzyma za rękę panią Lammemi i woła kawy, — a jakże, kawy — dla mnie i dla mojego przyjaciela.
Sojusz został przedstawiony niezwykle ponuremu panu, o błędnem spojrzeniu, który ścisnął mu rękę i odrzucił tak, jak to się czyni ze szmatką od kurzu. Potem kazano mu usiąść i pić kawę.
Wdzięcznie wyglądała pani Lammemi z rącz-