Stary kawaler, Piotr Sojusz, wyszedł z szaletu i ziewnął. — Wokół liście drzew kasztanowatych, kąpały się w świetle lamp łukowych i księżyć hulał po niebie. — Ciepły wietrzyk zaczepiał ogony koni dorożkarskich, a Sojusz medytował i uśmiechał się głupawo.
A teraz cofniemy się o trzy godziny wstecz i wytłumaczymy sobie dlaczego stary kawaler Piotr Sojusz medytował i uśmiechał się głupawo.
W porze kiedy sklepy uwalniają blade panny i wystrojonych ekspedjentów, Piotr Sojusz miał szczęście spotkać na przystanku tramwajowym poczciwego kompana, pijaka i niezgorszego kpiarza, Augusta Nerwala i, co zatem idzie, miał przeżyć pewną historję, która stała się przyczyną medytacji i głupawego uśmiechania się przed szaletem.
— Hej! — Piotruś to ci traf, — klnę się na księżycowe promienie, że spotkałem cię w samą porę, — chodźże, chodźże stary mizantropie, — zaprowadzę cię do pewnego domu, ujrzysz parę małp
Strona:Zbigniew Uniłowski - Człowiek w oknie.pdf/91
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.