Strona:Zaczarowany królewicz (1939).djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Interesy poszły mi doskonale. Ale spotkało mnie wielkie nieszczęście, które ciebie dotyczy... Ach, córeczko, myśl o tym, co się stało, nie daje mi spokoju — powiedział kupiec.
— Nic się, ojcze, nie martw. Opowiedz mi tylko o swej przygodzie.

— Wracałem już, załatwiwszy wszystko pomyślnie, trapiło mnie tylko to, że nigdzie nie mogłem znaleźć takich róż, o jakie prosiłaś. Na próżno objechałem cały niemal kraj, w którym wówczas przebywałem. Wreszcie postanowiłem wracać, ale przykro mi było, że nie mogę spełnić twej prośby. Aż tu pewnego dnia pozostałem nieco w tyle za mymi wozami i nagle spostrzegłem prześliczny ogród. Brama była otwarta i widać było wspaniałe klomby, pełne najcudniejszych kwiatów. Jeden z nich obsadzony był dokoła krzakami róż. Krzyknąłem ze zdumienia. Były to właśnie tak poszukiwane przeze mnie kremowe róże z różo-

16