Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niech co chce potém nastąpi, ale mieć choć jedną chwilę w życiu, w któréj ludzie, czy raczéj ubodzy na duchu prostaczkowie, mogliby jéj zazdrościć!...
Uległa téj pokusie Marya, ale drogo za to zapłaciła. Za dwa tygodnie bowiem, gdy wiadomość o nafcie okazała się fałszywą, zniknął mniemany hrabia z miasta, zostawiwszy w hotelu strzelca i długi.
Błąd Maryi był wielki, ale expiacya za to była bardzo bolesna. Złośliwy świat szydził z niéj bez litości; na ulicach pokazywano na nią palcem, w kościele patrzano na nią z szyderstwem.
Marya zamknęła się w samotności, płakała po całych nocach, modliła się i czytała. Tak wielką, dobrowolnie nałożoną sobie pokutą, przyszła wreszcie do ukojenia i do pewnéj równowagi duszy, która jéj serce oczyściła z wszelkich mętów światowych. Wyszła z téj pokuty piękna i czysta, a przedewszystkiém umiała na świat patrzeć i prawdziwe złoto od szychu odróżniać.
W tym to czasie rzucił na nią okiem pan Kryspin.
Marya była piękną i mogła się podobać. Był nawet przy niéj pewien urok majątku, bo ojciec posiadał wioskę, a ona była jedynaczką. Wprawdzie o téj wiosce krążyły nienajlepsze wiadomości, ale jedna chwila mogła wszystko zmienić, mogła stworzyć miljony.
Do tego jeszcze w ostatnich czasach przedsiębiorstwem pana Michała zajmowała się cała okolica. Opowiadano, że pan Michał sprowadził z Londynu jakiś olbrzymi świder i za pomocą machin parowych ma go zanurzyć aż w środek ziemi. Mówiono, że ta robota już