Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ny stryjaszek z dostojnym swoim kuzynem J. Panem Idzim. Pana Juljana nie było przy nich. Przybył on także do Zakopanego, ale jakiś kolega zaprosił go na swoje poddasze.
Goście zakopańscy powitali z radością nowych turystów, ale wnet, mała chmurka zasępiła tę radość, gdy się dowiedziano, że nowi przybysze tylko kilka dni tutaj zabawią. Osobliwie żałowano, że panna Euzebia dłużéj nie zostanie w górach. Niepospolita jéj uroda i wdzięki, mogłyby ożywić ciche, skromne zebranie towarzyskie... Ale piękna turystka nie chciała o żadnych zabawach towarzyskich nic słyszeć; chciała tylko zwiedzić góry, przesunąć się po dolinie tatrzańskiéj, jak tęcza siedmiobarwna, i zniknąć!
Pan Melchior zatrzymał wszystko, o czém wiedział, w głębokiéj tajemnicy. O szczególnym pojedynku pomiędzy J. Panem Idzim i J. Panem Juljanem nikt nie wiedział.
W zamkniętém kółku odbyto naradę i wybrano jedną z mniéj stromych i niedostępnych gór, na którą bez wszelkiéj pomocy, mieli się wdrapać dwaj zapaśnicy, drogą dotąd niepraktykowaną.
Dla podtrzymania animuszu i okazania panu Idziemu niezwykłych sympatyj swoich, postanowiła pani Scholastyka być obecną razem z córką swoją na tym pojedynku i w tym celu razem do Zakopanego przyjechały. Miały one walczącemu o nagrodę bohaterską panu Idziemu dodawać odwagi, jak ongi z krużganków średniowieczne królewny i księżniczki zachęcały walczących na arenie rycerzów!...