Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

z krynicy, a nawet tak prędko ogień rozdmuchał, że ciemnooka Euzebia szczerze mu tego nieocenionego talentu zazdrościła!
A gdy już woda kipieć zaczęła, i różowa rączka Euzebii złoconą filiżankę pod kurek podstawiła, aby ją należycie wypłókać, puścił pan Juljan Trzaska gorącą strugę i tak się przytém w ciemne oczka swojéj towarzyszki zapatrzył, że wcale nie spostrzegł, iż woda zamiast do filiżanki, pędzi całym impetem na jego rękę. Czarne oczka Euzebii zaszły łzami gdy to spostrzegła, a gdy po chwili ujrzała rękę towarzysza całą ugotowaną, miała wielką ochotę zemdleć, i niezawodnie takby uczyniła, gdyby potrzeba ratunku nie zatrzymała jéj na nogach. Rozdarła na prędce batystową chustkę ze swoją cyfrą i obwinęła rękę rannemu, który zamiast krzyczeć z bólu, patrzał z zachwyceniem na nią podczas téj bolesnéj operacyi.
Rozumie się, że taka scena nie mogła przejść bez wpływu na młodociane serduszko, a gdy po tém wszystkiém trzeba było do snu oczy zamknąć, dziwne jakieś obrazy stawały przed oczami, i nie pozwalały powiekom zbrojnym w jedwabne rzęsy dobrze się przymknąć.
To samo działo się i w sąsiednim pokoiku, w którym leżał ranny towarzysz, a któremu nad ranem się przyśniło, że ręka go nie boli ale serce...
Wśród takich i podobnych przygód przyjechano wreszcie do Szczawnicy.
Tam czekało wszystkich straszne, okropne rozczarowanie! Po kilku dniach dowiedział się towarzysz J. Pan