Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— «Pifke et Compagnie» — szumiało w uszach margrabiemu.
— A tym sposobem możesz margrabia oczyścić swój majątek.
Margrabia wyjrzał oknem, a tam na rozwalonej baszcie zamkowej usiadła wrona i strąciła kawał cegły z muru, rozsypującego się w gruzy!... Spojrzał na kaplicę zamkową, a tam na krużganku rozwijają kamienne posągi szaty swoje, aby odlecieć z domu, który się w gruzy rozpada!... Pifke et Compagnie! brzmiało mu w uszach jakimś fałszywym akordem, stało mu przed oczami wypisane jakiemiś krzywemi literami... A tam w dali czarniała stara brama Dąbczyna z wyrytym na kamieniu napisem: «Ad tuendum populum aedificavit Jarost»... Było to jakieś dziwne, straszne zetknięcie się tych dwóch napisów, litery walczyły z sobą, wiązały się i splątały wzajemnie...
Margrabia wstał i począł się przechadzać. Negocjant z ukosa patrzył na niego i śledził wszystkie jego ruchy.
«Pifke et Compagnie», «Goliat et Compagnie», to bohaterowie dnia dzisiejszego. To duchy pobitych Krzyżaków, to potęga niezłomna, to nowe możnowładztwo dzisiejszej społeczności.

Zrzućcie wasze tarcze herbowe z nad bram walących się zamków, wy bohaterowie miecza... Spełniły się czasy bohaterstwa, w których krew była monetą... Nie straszcie nas dzisiaj waszą zbroją żelazną, mężowie przeszłości naszej... dziś pieniądz, lichy pieniądz walczy i zwycięża wasze grody i zamki, budowane niegdyś ad tuendum populum... Dzisiaj nowe grody i nowe zamki powstają na was, a nad bramą kładą napis: «Pifke et Compagnie», «Goliat et Compagnie!» Te zamki i zastępy walczą i zwyciężają!...



Musiał dobry interes zrobić poczciwy negocjant, bo za kilka godzin wychodził z zamku z twarzą rozpromienioną i serdecznie zacierał ręce. Został mu jeszcze jeden interes do załatwienia, ale miał już dobrą otuchę, że i ten dobrze się skończy.
Przebiegłszy ulicę podzamczą, stanął przed mieszkaniem Jerzego. Jakoś niesmaczno mu było wejść do człowieka, do którego wczoraj jakby do tarczy strzelał jego Otton. Lecz przezwyciężył się, otworzył zwolna drzwi i oglądając się z wielką ostrożnością na wszystkie strony, wszedł do pokoju.
Jerzy leżał na łóżku, blady jak chusta. Kula przeszła