Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/193

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— A czemu słuchać nie chcesz, tylko zaraz głowę tracisz — odpowiedział jeden Lanzas.
— On zapewnie rzekł do niego, żem ja nie godzien stanąć w jej obronie! — mówił młodzieniec z wzrokiem obłąkania.
— Co my tam wiemy, w czyjej ty obronie stawać miałeś — ozwał się drugi Lanzas — przy pojedynku o nikim mowy nie było.
— Jakto? ani o mnie? — zapytał syn negocjanta.
— O tobie nikt nic nie wie i nikt nic nie mówił — rzekły oba Lanzasy naraz.
Młodzieniec spuścił głowę, jego drżące usta szepnęły:
— Jam syn prostego negocjanta, któż o mnie mówić będzie?...
Tymczasem zaczął jeden z Lanzasów:
— Wczoraj wieczór do szlacheckiego kasyna wszedł gość prawie nikomu nieznany. Wprowadził go książę Thurn!
— Książę Thurn! — zawołał syn negocjanta.
— Polski graf nie wiele czasu tracił na rozmowie, tylko zaraz zapytał się o pana Von der Mark.
— I powiedział mu, że ja jako nie szlachcic nie mogę...
— Nic mu o tobie nie mówił. Ale mu się przedstawił, i zaprosił go do gry.
— O pannie Janinie nic nie mówił?
— Grał jak najspokojniej pół godziny i jak najspokojniej przegrał tysiąc talarów.
— Tysiąc trzysta — wtrącił drugi Lanzas.
— Tak, tysiąc trzysta przegrał, zapłacił i na pana Von der Mark krzywo się popatrzył, a potem z uwagą począł wszystkie karty przeglądać.
— Dając do poznania, że pan Von der Mark mógł mieć znaczone karty — dodał drugi Lanzas.
— Von der Mark naturalnie tem się uraził, a jako człowiek popędliwy i nie lubiący Polaków, zapytał się groźno, co to wszystko znaczy. Polski graf z zimną krwią i jak najgrzeczniej odpowiedział, że to czyni tylko dla czczej zabawki i dalej karty przeglądał.
— A trzeba wiedzieć, że Von der Mark jako awanturnik i przechwałek nie jest w kasynie lubiony — wtrącił znowu drugi Lanzas.
— Dla tego powstały śmiechy i wszyscy zaczęli dziwnie poglądać na pana Von der Mark. Polski graf z jak najzimniejszą krwią kontynuował swoją dziwną zabawkę. Von der Mark nie mógł się powstrzymać, powiedział kilka słów niegrzecznych; polski graf wstał od stołu, a wziąwszy księ-