Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Patrząc pilnie na to, co pana tutaj otacza — mówił hrabia spokojnie — patrząc na książki rzucone w nieładzie, i czytając ich tytuły, tak różniące się od siebie — patrząc na tych kilka obrazów, na ten zegar, na te ryciny na pół zwinięte, zdaje mi się, żeś pan nie znalazł jeszcze w życiu swojem owego punktu, do którego wszystko cięży i w koło którego wszystko zwolna się układa.
Jerzy wypatrzył się dziwnie na swego gościa, który tak szczególnem badaniem rozpoczyna znajomość. Hrabia zaś odłożył z największą flegmą ogarek cygara na bok i mówił dalej:
— Dziwi pana moje spostrzeżenie, ale mimo to musisz pan przyznać, że jest prawdziwe. Co większa, opierając się na mojej formułce algebraicznej, powiem panu, że jak teraz nie widać u pana tego punktu, do któregoby ciążyło całe życie, tak i na przyszłość nie znajdziesz go pan nigdy.
Zdawało się Jerzemu, że te słowa hrabiego były wymówione z wyrachowanym podstępem. Miały one mimowoli zmusić go do jakiegoś wyznania, w któremby oczywiście wymienić potrzeba było Janinę. Ale szczęśliwy kochanek spostrzegł się zawczasu i z wielką dyplomacją ukrył tajemnicę swego serca wesołym, niby szczerym uśmiechem.
— Pan mnie wielce zasmucasz — odrzekł po chwili — odbierając mi na zawsze ów niezbędny punkt ciężkości, który przecież w astronomji pierwsze trzyma miejsce.
— To wcale nie przeszkadza panu być kometą, którym, jak mówią, do porządnego biegu jeszcze czegoś brakuje — odpowiedział hrabia z wesołym uśmiechem.
Jerzy zmarszczył brwi.
— Pańska obawa była słuszną, co do skutków wypowiedzenia tej prawdy — rzekł po chwili.
— Chciałem tylko powiedzieć, żeś pan poeta.
— Jakże pan pojmujesz poezję.
— Po strojeniu. Będąc raz chłopcem jeszcze, na wyścigach konnych widziałem, jak niektórym dżokejom przywiązywano różne wagi. Pomyślałem sobie: Tych wszystkich ciągnie coś do ziemi, to są realiści, ludzie porządni; jak spadną, nie odlecą od ziemi. A ci, którzy żadnych wag nie mają i lada chwila przez łeb konia spadną, to są poeci.
— Prawda, że oryginalny obraz poezji — odparł Jerzy z szczerym uśmiechem.
— Ale przyznasz pan, że prosty i zrozumiały. Professor z Berlina inaczejby to powiedział, lecz czy wszyscy zrozumią?... Muszę jednak pana ostrzedz, że mój obraz tyczy się tylko poezji romantycznej, bo klasycy byli to ludzie po-