Przejdź do zawartości

Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/7

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
I.

W pierwszych miesiącach tak zwanego „Królestwa Kongresowego“ wyglądała Warszawa tak przepełnioną, jak tego dawno nie pamiętano. Najrozmaitsze postacie uwijały się po ulicach miasta, stały po rogach, witały się, rozmawiały i z pewną gorączką żegnały się i oddalały. Wszystko to nosiło cechy wyjątkowego życia stolicy.
Łatwo odgadnąć powód téj wyjątkowości. W kraju nastąpił nowy stan rzeczy. Napoleon odpłynął na wyspę św. Heleny, wojsko polskie wróciło do kraju, a kongres wiedeński ułożył nowe warunki bytu Królestwa.
Tym sposobem we wszystkich kierunkach życia spółecznego następywały zmiany. Spółeczeństwo polskie było podobne wówczas do wezbranéj rzeki, któréj wody powoli uspakajać się i opadać zaczęły. Ustępujące w dawne koryto wody znalazły tam wiele zmian, jakich pierwéj nie było. Tam utworzyła się głębia; tu miałki