Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
V.

Kiedy bohaterowie wyprawy po milion różnemi drogami do miasta dążyli w téj błogiéj nadziei, że żaden z nich przez drugich nie był widziany, zapadła na tajemniczem poddaszu uchwała wielkiéj wagi dla przyszłości.
Poddasze to tajemnicze nie miało nic szczególnego. Składało się z czterech małych pokoików i przybocznéj małéj kuchenki. Pierwszy pokoik służył mieszkańcom za salonik. Dla tego tylko tak go nazywamy, że nie był ani sypialnią, ani kuchnią. Sprzęty bowiem nie miały w sobie nic salonowego. Mała, wypłowiała kanapka z czerwonego merynosu, sześć krzeseł tąż samą materyą obitych, dwa stoliki, klawikord, kilka wazoników kwiatów, oto wszystko, co się tutaj mieściło. Na ścianach wisiało kilka starych obrazów, które tylko znawca specjalny mógł osądzić, czy miały jakąś wartość. Między niemi wisiało kilka małych świeżych malowideł