Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/165

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

I kwitnie powój z thyrsu wiech,
I korybantów pląsa cech.

Zbezwładniał Zewsa dłoni cios,
Minerwy trzeźwej zamilkł głos;
Wesoły nam dziś rządzi kmoter,
Attis-Sabazios — Bachus-Soter,
Co drogą z róż prowadzi świat
Ku złotej jutrzni szczęsnych lat.

Stoików tłuszczo, z drogi nam,
Bo wasza prawda — jeno kłam!
Z złud wytrzeźwieni i omamień
Mądrości my znaleźli kamień;
Uparte serce przestań śnić,
I — carpe diem kto chce żyć.

Różami zwieńczmy naszą skroń
I z pełną czarą wznieśmy dłoń;
Jutro nas wcale nie przestrasza,
Gdy pełna w ręku skrzy nam czasza,
I łask się na nas zlewa zdrój,
I cześć nam spiewa wieszczów rój.

Ach, chwilkę tak rozkosznie żyć,
I prząść wśród styp uciechy nić