Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
PIEŚŃ STRAŻY POŻARNEJ.

Zygmuntowi na Wawelu,
Kiedy wstrząsa nim wspomnienie
O dniach bolu, o weselu,
Nakazuje się milczenie!
Niech spiżową piersią dzwoni
Stańczykowskiej wtór harmonii
Rozbrat z ojców biorąc pychą:
— Cicho! cicho! cicho! cicho!

Zakazuje się wyraźnie
Pod infamią i klątwami,
By nie dręczyć wyobraźnię
Nadziejami — marzeniami;
Nie oddawać grobom cześci,
Tłumić w sercu jęk boleści,
By drzemiące spało licho,
— Cicho! cicho! cicho! cicho!

Północ biła na zegarze!
Nawołują wsie i miasta