Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Zaiste, dziwna mądrość w takim malcu!
Rzekłbyś, że mając z góry w małym palcu
Wszystko, co pisał Bastat, Mill i Delitsch,
Rzekł sobie: „Na kredyt nie licz!“

„Gołemu bowiem nie pożyczy centa
Nikt, choćby jakie przyrzekał procenta,
Choćby miał nawet Bank — jak żąda „mowiec“
Doktor Jasieński z Rasztowiec“[1].

„Nie głupim! — Wolę mieć milion od tatka;
Reszta już potem pójdzie mi jak z płatka;
Bez wszelkich trudów urosną w majątek
Mając już — pierwszy początek!“

— Cześć i takiemu niechaj będzie zasię,
Który nie spoczął pierwej nim w swej kasie
Nie złożył pierwszy milion. — Tego wykład
Mój wam dziś stawi za przykład.


    ekonomistami toczy się tak żywa polemika w kwesty: „O co się pierwej starać; o Bank, czy o miliony? głos ten z pewnością nie będzie obojętnym. W każdym razie nie ustępuje rozprawa niniejsza w niczem, tak co do powagi, jak co do znajomości rzeczy, ekonomicznym poglądom naszych dzienników, i nie mniejszy też prawdopodobnie przyniesie pożytek. A zatem audiatur et Chochlik!
    Przypisek redakcyi Szczutka, rok 1879 nr. 35.

  1. Dajcie nam Bank krajowy, a damy mu miliony. Dr. Henryk Jasieński w „Gaz. nar.“