Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Puhaczów słychać wołanie:
— „Umarła, i już nie wstanie!“

A jednak głos jakiś słyszy
Czujne grobowych straż ucho,
Tętniący z trumny tej głucho
W milczeniu północnej ciszy,
Jak serca żywego bicie,
Co tętnem swem stwierdza życie.

Więc kiedy kury zapieją,
To groza pada na straże,
I w trwodze bledną ich twarze,
I w strachu serca ich mdleją,
Z ich piersi głos się wyrywa:
— „Zaprawdę! żywa jest! żywa!“

— Oto komedya ta krwawa,
Którą przed trumną ofiary,
Grają piekielne trzy mary,
Z łez naszych jest jej wystawa.
Autorem: krzywda swobody,
I gwałt! — Klaskajcie narody!

1880.