Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
AD VOCEM SECESSYI
(Gawęda starego wiarusa).
............

Owoż za moich czasów — młody mój kolego!
Mieliśmy inne hasła: „Baczność! Od prawego
Równaj się! Stać komenda i czekać rozkazu!
Kula w łeb, kto się ruszy!“ A jednak nie z głazu
Były te nasze piersi młode i gorące.
I nie wodą też lawy w piersiach naszych wrzące!
Lecz było wtedy w sercu każdego Polaka
Uczucie powinności, twarda wiara taka,
Jak w bohaterskich czasach kościelnej legendy,
— Że to Ojczyzna mówi przez usta komendy!

I byłby Mocium panie ten na sośnie popasł,
Ktoby próbował wojnę prowadzić samopas,
I ruszać do ataku, kiedy stać kazano;
Prawda, że adwokatów w szeregach nie znano,
I brzydzono się kruczkiem palestrantów cechu,
A wieszcz żaden by wówczas nie pochwalił grzechu!

A byli między nami także i poeci
Niczego! — I zapewne znane są Waszeci