Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/108

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
Z KOŁA POSELSKIEGO.
Adresowa debata.

Siedli w ławkach swych posłowie liczni,
Żywą mowę wiedli o adresie;
„Młodzi“ byli „wielce sangwiniczni“,
„Weterani “ wierzyli „w koncesye“.

— „Adres nasz niech będzie orli, śmiały“
Młody trybun rzekł o chmurnych brwiach,
A starosta-poseł wstrząsł się cały.
Sięgnął w kieszeń, i powiedział: — „Ach!“

Na to wyrzekł Marszałek dobrodziej:
— „Adres zbyt gorący jest to błąd,
Nie powinien być — bo akcyi szkodzi“.
Młody trybun na to: — „A to zkąd?“

— „Adres nasz być musi politycznym“.
Tak Stańczyków chór z ław swoich powie;
To wyrzekłszy wzrokiem ironicznym
Spojrzał w twarz młodemu trybunowi.