Strona:Z teki Chochlika (O zmierzchu i świcie).djvu/094

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ale głosy ich zostały
Wołającym w puszczy głosem:
Rezolucyę odrzucono,
Więc wrócili z długim nosem!

Nadto grzeczni, aby głośno
Praw domagać się narodu,
Znów z wnioskami o reformy“
Do Habsburgów spieszą grodu;
Ale głosy ich zostały
Wołającym w puszczy głosem:
W trąbę bowiem ich puszczono,
Więc wrócili z długim nosem.

I tak coraz mniej żądając,
Pielgrzymują do tej Mekki,
Gdzie prorokiem ich Pan Floryan,
Co dotychczas nie ma teki;
Ale „w górze“ napisano,
Że napróżno walczą z losem,
I jedynie po to jeżdżą,
Aby wrócić z długim nosem.

Nie zrażeni tym despektem,
Spieszą w salę znów rajchsratską,
Niosąc skromnie pod pachami
Sprawę lichwy i pijacką“;
Wtór im czyni nędza ludu
I głód niemy z gadzin włosem,
Jednak — w trąbę ich puszczono,
Znów wrócili z długim nosem.

25. 3. 1877.