Najsmutniejsza przytem, że nowemu pokoleniu dawano w najwyższej szkole na Litwie, wtedy gdy nauczanie było jeszcze w naszem ręku, naukę w nowoczesnym duchu, rozumowego materyalizmu lub filozofii niemieckiej, że większa część profesorów należała do lóż wolnomularskich. Nawet na, wydziale teologicznym wykładali profesorowie teologię młodzieży duchownej w duchu józefińskim – nie dziw, że z takich szkół wyszedł apostata, Józef Siemaszko.
Był zwyczaj w narodzie izraelskim, że wielkie święta i niebezpieczeństwa zapowiadano ogniami na szczytach gór, które środkiem przez ziemię świętą się ciągnęły; bywało jednak, że nieprzyjaciel fałszywe ognie zapalał, aby lud zwieść i oszukać. Dlatego następnie ogłaszali kapłani trąbami zmiany księżyca i święta, mianowicie święto przejednania. Taki zwyczaj panował i u nas niegdyś, i do dziś lud nasz w rocznicę Zesłania Ducha św. pali ognie na szczytach gór, na znak, że z wyżyn na doliny, z wyższych warstw społecznych na lud, ma spływać światło nauk i oświaty. – Cóż będzie, gdy na wyżynach ducha rozpalą się błędne ognie, gdy światło ich do głębi serc ludu i ognisk domowych się przedrze?
Okropne naprawdę widowisko! Podczas gdy Katarzyna, z chwilą ostatniego rozbioru, jednym zamachem znosiła Kościół katolicki na Litwie i tysiącom dzieci polskich wydzierała wiarę – u nas wielu z tych, którzy od Boga mieli dary rozumu i rady, myślało o tem, jakby w narodzie osłabiać wiarę. Widowisko straszne, na które z boleścią patrzeć trzeba aż do dziś dnia, bo gdy lud unicki dla wiary praojców znosi straszliwe prześladowanie, u nas jeszcze u wielu ta wiara uważa się za rzecz, przydatną tylko dla „gawiedzi, która wierzy.”
Aż nagle w te smutne porozbiorowe dni, na tychżesamych wyżynach ducha, na szczytach myśli narodu, kędy zapalano błędne ognie, zajaśniał ogień wielki i jasny, bijący wysoko w górę, blaskiem od Boga pożyczonym, jak sam o sobie mówi:
Panie! jam blaskiem nie swoim zaświecił!
Mój blask jest słabe Twych ogniów odbicie,
Choć górnie błyszczę na niebios błękicie.