świetniejszego od rzeczywistości minionych, to tworzy go dla niej Mickiewicz, w ekstatycznym zapale, który szałem się kończy. Osobiste jego przygody są tylko wprawą w cierpieniu, gotującą go zwolna na opowiadacza powszechnych boleści.... Nawet wykłady w Collège de France przemieniały się coraz bardziej w polskie dytyramby i apoteozy, a słynne jego Księgi narodu polskiego i Księgi Pielgrzymstwa, drukowane tylko w celu rozdawania ich rodakom, te, mową dawnych Proroków przemawiające księgi, któreby z Ezeehielem i Danielem oprawić razem można, zapowiadały polskiego Mesjasza, który przyjdzie, bo przyjść musi.... Mickiewicz był to prorok, dla którego w dzisiejszym świecie miejsca niema. „Urodzony w niewoli, okuty w powiciu” – był on jednym z tych proroków, co nad jakiemiś wodami Babilonu wiedzą i na wierzbach muszą wieszać arfy.... Wierzył w czynną działalność potęg nieziemskich.... W marzycielskiej ekstazie ogłaszał uroczyście przyszłość: lipcową rewolucyę i powrót napoleonidów. Dziwne przeczucia nawiedzały go, widzenia ze sfer niepochwytnych. Naiwny mistyk, Oleszkiewiez pociągnął go za sobą młodzieńcem, jak za lat męskich przebiegły mistagog, Towiański.... Wierzył w mechaniczną siłę uczucia wobec faktów i materyalnych przeszkód: należy tylko czuć długo, w tymsamym kierunku, a duchowa potęga nada paryotycznym marom rzeczywistość.... Był to szał narodowy jednego, pozbawionego kraju człowieka, który pięciu swym zmysłom wobec rozpaczliwej prawdy wierzyć nie chce, nie może. Wychowany w religii cudów, jako poeta nieziemskiej siły świadomy, w najwyższym stopniu wierzący, a przytem twórczy, jak w jego szczepie nikt drugi, traci on w bólu poczucie możliwości a niemożliwości i ginie przez tragiczną twórczą potęgę wyobraźni.”
„Ginie, jak naród, z którym jedność stanowił. Ale narody nie umierają, jeżeli się odrodzić umieją. Jedno pokolenie przekazuje drugiemu narodowego śpiewaka, niby pochodnię, która tem silniej świeci, im wkoło noc czarniejsza.
„W królewskim grobie na Wawelu legną 4 lipca zwłoki Adama Mickiewicza. Bo i on był Polski królem, jednym z tych królów, których można wygnać, ale nie z tronu złożyć, i którzy pozostają w kraju, nawet kiedy się ich wygna.”
Strona:Z pogrzebu Mickiewicza na Wawelu 4go Lipca 1890 roku.pdf/55
Wygląd
Ta strona została przepisana.