Strona:Z pennsylwańskiego piekła powieść osnuta na tle życia.pdf/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   5   —

drugi rok harujesz łopatą, jako helper, mając pustki w kieszeni!
— Ale sumienie mam czyste i zachowanie u swoich.
— Dyabli z sumieniem! A co do “zachowania” zobaczymy czy ci się na co przyda, gdy zechcesz przeciwko nam coś poczynać...
— A więc jest już i groźba....
— Bynajmniej. — Pamiętam przecież, że kiedyś, razem na jednej ławce siadaliśmy w szkole, że razem... no mniejsza o to. Wiesz, że odczuwam pewną słabość do ciebie i przykro mi, że tak się mordujesz, kiedy droga do karyery otwarta...
— Dosyć! nie chcę o niej słyszeć!
— Więc ty, człowiek rozumny, wykształcony, no i nie bez sprytu naprawdę chcesz stale pędzić marne życie majnerskiego helpera pod ziemią.
— Niekoniecznie. Niech tylko nasza Unia silniej stanie na nogi, a w gnieździe sokolem znajdzie zdolny zastępca, niech się wyklaruje lepiej sytuacya i widmo strajku przestanie nękać moich przyjaciół, pojadę dalej na Zachód. Językiem krajowym władam co raz lepiej — dam sobie radę....
— Hm... więc to tak, takie są twoje plany. Przysłowie jakieś, rzymskie ponoć, czy ruskie powiada, żeby — nie rzucać pereł przed świnie. Chodź Szczepan — nie ma o czem gadać. Jeszcze ty pożałujesz....
I wyszli.
Zachwiały się silnie potrącone krzesła, zatrzasły gwałtownie drzwi i zachwiał brudny stół dzwoniąc w puste butelki od piwa.