Strona:Z pennsylwańskiego piekła powieść osnuta na tle życia.pdf/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   25   —

Ale w tej chwili słyszeć się dał szelest roztrącanych nogami odłamków węgla, w głębi ciemnego korytarza i zamajaczyło światełko lampki.
— Stif idzie — szepnął Maciej, wracając do świdra. Borzemski automatycznie zaczął szuflować węgiel na wózek.
— A co? mina gotowa — zapytał przybyły.
— Zaraz będzie — odpowiedział stary Maciej.
— Ho, ho! co tu jeszcze węgla niesprzątniętego! mister Borr, się zaniedbuje... To nie jest mister Borr kancelarya a szufel to nie jest piórko! Trzeba mi będzie innego helpra poszukać.
— Już się zaczyna — pomyślał Jan i westchnął ciężko, jak człowiek, któremu wielką wyrządzają krzywdę, ale nie przemówił ni słowa.