Strona:Z niwy śląskiej.djvu/92

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    Widziałem nieraz, jak nauczyciele,
    Którym rodzice dzieci powierzyli,
    Jak skarb najdroższy — ten skarb spustoszyli;
    Bowiem w serc dziatwy niewinnym kościele
    Miłość do ziemi ojczystej zabili,
    A to jest gorsza niż Judasza zdrada!
    Bo Judasz zdradził w chwili pokuszenia,
    Tylko ze zysku głupiego pragnienia,
    Ale nie wstrzymał dzieła odkupienia!
    A tu lud ginie wiecznie i przepada!

    Albowiem miłość do ojczystej ziemi
    Jest jako gdyby sznurek szczerozłoty,
    Na którym wszystkie narodowe cnoty
    Lśnią się i mienią perłami cudnemi.

    Lecz perły prysną, kiedy się sznur starga,
    A życie bez cnót splami się i zszarga!

    A za wodzami lud bezwiednie kroczył,
    Orał swą ziemię, zasiewał i włóczył,
    I czekał potem cicho i spokojnie,
    Czy będzie zbierał licho albo hojnie.
    On nic nie pragnął innego prócz chleba.
    Cóż mu po myśli jakiejś dziwnej z nieba,
    Co życiu innych narodów przyświeca,
    Co ich podnosi i co ich zachwyca;
    Za którą walczyć wciąż mają gotowość,
    A która nosi miano — narodowość!
    Oni na takie rzeczy obojętni,