Strona:Z martwej roztoki.djvu/025

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Pamięcią dokoła wodzę...
Baczę, było tu źródło przy drodze;
Woda zimna, jak lód;
Kto się jej napił głodny,
Odchodził go głód.
Ileż to razy...

Lecz cóź to? źródła niema — znikło...
Musiało doznać obrazy...
Baczę, opowiadało mi wielu
Tę historyę tak zwykłą...

Ileż to razy, przyjacielu,
Z tego źródła-śmy pili...
Jak daleko-śmy, bracie, od tej chwili!
Czy choć poznamy się z lic?

Źródło znikło... Czy odezwie się w nas?
Lud mówi: woda się gniewa..
Nie szemrze nic — ino ten czas,
Co się we wieczność przelewa...