Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/79

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Hurra! — wołał J. T. Maston. — Już mamy nasze działo!
— Jeszcze nie! — zaśmiał się Barbicane, ruchem ręki uspokajając swego niecierpliwego przyjaciela.
— Dlaczego? — Gdyż nie przedyskutowaliśmy jeszcze jego formy. Czy to ma być armata, kartaczownica czy mitraljeza?
— Armata. — odpowiedział Morgan.
— Kartaczownica. — oświadczył major.
— Mitraljeza! — wołał J.T. Maston.
Wszczęła się nowa, bardzo ożywiona dyskusja, gdyż każdy z uczestników bronił swego zdania, ale przewodniczący uciszył spierających się.
— Moi przyjaciele! — rzekł. — Pogodzę was natychmiast. Nasza Kolumbiada posiadać musi właściwości wszystkich tych trzech typów. Będzie to armata, gdyż magazyn, mieszczący proch, będzie miał tę samą przecznicę, co i lufa. Będzie to kartaczownica, gdyż wyrzuci ona rodzaj granatu czy kartacza. Wreszcie, będzie to mitraljeza, gdyż umieszczona pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, będzie ona niewzruszenie związana z ziemią i nada pociskowi całą zawartą w niej siłę wybuchową.