Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/61

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Orację tę przyjęto entuzjastycznymi okrzykami, a wzruszony mówca opadł na fotel wśród gorących powinszowań kolegów.
— A teraz, rzekł Barbicane, — gdy skończyliśmy piękną wycieczkę w dziedzinę poezji, przystąpmy do samej sprawy.
— Jesteśmy gotowi! — odrzekli członkowie komitetu, racząc się obficie smacznemi przekąskami.
— Znacie już panowie kwestję, którą musimy rozstrzygnąć, — zaczął znów przewodniczący. — Chodzi nam oto, by nadać pociskowi szybkość dwunastu tysięcy jardów na sekundę. Przypuszczam, że zadanie to uda nam się spełnić. Ale rozpatrzmy się uprzednio w tem, co uczyniono już w tym względzie przed nami. Generał Morgan pouczy nas o tem najlepiej.
— Tem łatwiej, — odparł generał, — że podczas wojny byłem członkiem komisji dla odnośnych badań. Powiem więc panom, że armaty Dahlgreena, które niosły na dwa tysiące pięćset węzłów, nadawały pociskowi pierwotną szybkość pięciuset jardów na sekundę.
— Tak. A Kolumbiada Rodmana? — zapytał prezes.
— Działo to, próbowane na forcie Hamiltona pod New-Yorkiem, wyrzucało pociski ważące pół tonny na odległość sześciu tysięcy mil