Strona:Z Ziemi na Księżyc w 97 godzin 20 minut.djvu/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

go szczęścia. Nie, żaden z tych wypadków nie zdarzy się napewno, a gdyby się nawet zdarzył, nie skorzystamy z niego. Wrażli­wość amerykanów przytępia się coraz bardziej.
— Tak, my coraz bardziej pokorniejemy — przytwierdził Bilsby.
— I dajemy się upokarzać — dorzucił Tom Hunter.
— To wszystko prawda — unosił się dalej Maston. — Istnieje tysiąc powodów do wypowiedzenia wojny, a my jej nie wypo­wiadamy. Drżymy o ręce i nogi naszych ro­daków, którzy nie wiedzą, co z niemi robić. Oto, by nie szukać daleko powodów do wojny. Czyż Ameryka Północna nie należała dawniej do Anglji?
— No tak — odpowiedział Tom Hunter postukując swemi szczudłami.
— A więc! — podjął J.T. Maston. — Dlaczegóżby Anglia nie miała z kolei należeć do amerykanów?
— Byłby to tylko sprawiedliwy rewanż — odpowiedział pułkownik Blomsberry.
— Ale idźcie panowie — wołał J.T. Maston — i zaproponujcie to prezydentowi Stanów Zjednoczonych, a zobaczymy, jak was przyjmie.
— Zapewne przyjąłby nas bardzo źle —