Przejdź do zawartości

Strona:Złoty Jasieńko.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

zupełniéj obojętne. Fantazya brała nad nią górę bardzo łatwo, kierowała sercem, czynnościami, życiem i wprowadzała często w najprzykrzejsze położenia. Nikt mniéj nie był stworzonym do wychowania i pokierowania młodą panienką, bo choć baronowa wyznawała najszlachetniejsze zasady, niepostrzegła się nigdy jak od nich, porwana chwilowém wrażeniem, odstępowała. Szczęściem panna Albina była istotą zimną, wyrachowaną, niedostępną porywom podobnym, nie dającą się rozbujać fantazyi i tak praktyczną że przykład baronowéj wcale na nią podziałać nie mógł. Owszem przez trochę sprzeczności stała się chłodniejszą jeszcze i rozważniejszą.
Mecenas od pewnego czasu był teraz po wielu innych ideałem poczciwéj baronowéj, która nie miała wyrazów na jego pochwały. Znajdowała go doskonałością ze wszech względów co do powierzchowności, układu, rozumu, nawet dystynkcyi i taktu, a na tem znała się doskonale. P. Albina po części dzieliła jéj zdanie, póty póki opuszczona nieco, nie miała nikogo na widoku, była chwila nawet że ojciec i córka przypuszczali możliwość, zbliżenia się do mecenasa, i byli dlań bardzo łaskawi. Ale promyk nadziei, dwie bytności Mylskiego, znacznie to usposobienie zmieniły. Mylski starszy był, nie tak miły, zużyty, miał wad wiele ale to był człowiek ich świata, miał stosunki, nadzieje, koligacye, gdy