Strona:Złotowłosy chłopiec (1939).djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Po drodze spotkał ogrodnika.
— Zakwitł ten uschnięty krzaczek — zawołał. — O, jaki ma piękny kwiat. Pachnie tak ślicznie jak żaden inny. Zaniosę go sam księżniczce!
Ogrodnik wpadł w straszny gniew.
— Ani mi się waż! — wrzasnął. — Wynoś mi się stąd natychmiast razem ze swoją przeklętą różą!
Przerażony chłopiec zawrócił i tuląc do siebie cudny kwiat wybiegł z ogrodu. Gdy był już przy wyjściu, spostrzegł białą postać księżniczki idącą wolno w stronę alei różanej.
— Cóż ja teraz pocznę z sobą? — myślał chłopiec idąc wolno wzdłuż żywopłotu, odgradzającego ogród od drogi. — Znów muszę szukać jakiejś pracy.

Nagle zatrzymał się i zaczął nasłuchiwać. W ogrodzie za żywopłotem usłyszał rozmowę. Najpierw kilka cichych słów, wypowiedzianych miękkim, melo-

14